Forum Życie Wieczne Strona Główna Życie Wieczne

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Korzenie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Życie Wieczne Strona Główna -> Offtopic
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr-246
Gość






PostWysłany: Sob 6:01, 14 Wrz 2019    Temat postu: Korzenie

------------------------------------------------------
BIBLIJNE KORZENIE LEHII
------------------------------------------------------


WSTĘP - PORZĄDEK W DATACH
------------------------------------------------------

Prawidłowe określanie dat wydarzeń historycznych sprawia spore problemy, dopóki nie uświadomimy sobie, że przyczyną tych problemów są fałszerstwa. Z różnych Orędzi Pana Jezusa wiemy, że fałszerstwa te miały na celu pomniejszanie znaczenia Pisma Świętego oraz zwiększanie znaczenia narodów, których wiek siłowano zawyżać.

Prorok Cyprian Polak otrzymał takie słowa: "Czyż nie słyszałeś niedawno i to nawet w programie TV Trwam obejrzanym przez Ciebie przypadkowo, ale ja chciałem byś go obejrzał: O tym, że daty historyczne, okresy są fałszowane aby nie zgadzały się ze zdarzeniami biblijnymi."

Kilka wieków temu Anna Katarzyna Emmerich otrzymała szczegółowe wskazówki co do prawidłowego obliczania czasu:

----------------------------------------------------------
4005 Rok Świata = 1 Rok Pański
----------------------------------------------------------

Wiemy o tym na podstawie tych fragmnetów objawień:

"Widziałam, że 3997 rok świata jeszcze się nie skończył, gdy się Jezus narodził. Owe niespełna cztery lata od Jego narodzenia aż do końca czwartego lat tysiąca, później zupełnie zapomniano, i rozpoczęto potem nową rachubę lat o cztery lata później. Chrystus więc narodził się niespełna osiem lat wcześniej od naszej rachuby czasu."
(W rozdziale "Przygotowania świętej Dziewicy do porodzenia Chrystusa. Podróż do Betlejem.")

"Nasi dzisiejsi uczeni, piszący o Egipcie są w wielkim błędzie, ponieważ tak wiele u Egipcjan mają za historię, doświadczenie i naukę, chociaż to wszystko polega tylko na fałszywych wizjach i wróżbach z gwiazd, przy czym ludzie tak mogą pozostać głupimi i zezwierzęconymi, jak nimi w rzeczywistości byli Egipcjanie....
(W rozdziale "Semiramis")

"Widziałam, jak już przy przybyciu Semiramidy do Memfis byli w sprzeczności ze swą chronologią (obliczaniem czasu). Chcąc zawsze uchodzić za naród najstarszy, poprzekręcali czas i rody królów. Wskutek tego prawdziwa rachuba czasu zupełnie im się pomieszała, a ponieważ kilkakrotnie obliczanie swoje zmieniali, przeto prawie nie wiedzieli, jak sobie postępować."
(W rozdziale "Semiramis")

"Prócz tego każdy błąd starali się uwiecznić za pomocą budowy i napisów, wskutek czego zamieszanie tym trwalszym się stawało. Tak np. przez długi czas wiek przodków i potomków w ten sposób obliczali, jakoby dzień śmierci ojca był zarazem dniem powstania syna."
(W rozdziale "Semiramis")

"Królowie, którzy bezustannie z kapłanami co do rachuby czasu się sprzeczali, wsuwali przodków, którzy nigdy nie istnieli; także owych czterech, równe imię mających królów, którzy w jednym i tym samym czasie panowali w Tebach, Heliopolis, Memfis i Sais, policzyli jednego za drugim. Widziałam też, że raz liczyli rok na 970 dni, drugi raz znowu liczyli lata jak miesiące. Widziałam też pewnego kapłana, czas obliczającego, przy czym zawsze zamiast 500, 1100 lat wypadało."
(W rozdziale "Semiramis")

"Widziałam te fałszywe obliczania czasu i działania owych kapłanów podczas nauki o szabacie w Arumie, gdzie Jezus wobec faryzeuszów mówił o powołaniu Abrahama, o swym pobycie w Egipcie, występując przy tym przeciwko egipskiej rachubie czasu. Jezus powiedział faryzeuszom, że obecnie świat 4028 lat stoi; kiedy zaś słyszałam Jezusa to mówiącego, miał sam lat 31."
(W rozdziale "Semiramis")

Podstawą obliczania dat wydarzeń w wiekach przed Chrystusem jest Pismo Święte.

Zawarte tam informacje pozwalają obliczyć rok narodzin kolejnych potomków Adama:

"Gdy Adam miał sto trzydzieści lat, urodził mu się syn, podobny do niego jako jego obraz, i dał mu na imię Set." (Rdz 5, 3)

Zatem:

1 Rok Świata (Anno Mundi) - stworzenie Adama (nie było roku zero)

131 Rok Świata - narodziny Seta
236 Rok Świata - narodziny Enosza
326 Rok Świata - narodziny Kenana
396 Rok Świata - narodziny Mahalaleela.
461 Rok Świata - narodziny Jereda.
623 Rok Świata - narodziny Henocha.
688 Rok Świata - narodziny Metuszelacha
875 Rok Świata - narodziny Lameka

1057 Rok Świata - narodziny Noego
1557 Rok Świata - narodziny Sema, Chama i Jafeta

1657 Rok Świata - potop.

1658 Rok Świata - narodziny Arpachszada
1693 Rok Świata - narodziny Szelacha
1723 Rok Świata - narodziny Ebera

(czasy Wieży Babel)

1757 Rok Świata - narodziny Pelega
1787 Rok Świata - narodziny Reu
1819 Rok Świata - narodziny Seruga
1849 Rok Świata - narodziny Nachora
1878 Rok Świata - narodziny Teracha

1948 Rok Świata - narodziny Abrama, Nachora i Harana.
2047 Rok Świata - Pan ukazuje się Abramowi. Odtąd nazywa się Abraham.
2048 Rok Świata - narodzenie Izaaka
2108 Rok Świata - narodziny Jakuba i Ezawa


W niektórych wydaniach Biblii dane te wyglądają inaczej. Na to trzeba uważać. Eber (Heber) miał 34 lata gdy urodził się mu syn Peleg. Są jednak takie wydania Pisma Świętego, że wpisano 134 lata. Innym patriarchom w tym rozdziale też dodano sto lat, gdy urodzili im się synowie. Nie można zmieniać tekstu Biblii, tylko dlatego, że historykom coś się nie zgadza.

Biblia podaje czas (wiek ojca) zaokrąglony do roku.

Nie oznacza to, że Pismo Święte wprowadza nieścisłości. Biblia jest tekstem natchnionym, a zatem nawet po 2000 latach nie ma rozbieżności. (Nie musimy zastanawiać się ile lat i miesięcy miał kolejny ojciec, gdy urodził mu się syn, aby uniknąć sumowania błędu), Wszelkie podane liczby już zawierają niezbędne korekty.

Po narodzinach Jakuba i Ezawa z kolejną informację znajdziemy dopiero w Księdze Wyjścia:

"A czas pobytu Izraelitów w Egipcie trwał czterysta trzydzieści lat."
(Wj 12, 40)

Gdyby założyć, że Jakub miał 40 lat, gdy Józef był sprzedany do Egiptu, to było to w 2148 Roku Świata

Wyjście z Egiptu byłoby zatem w Roku Świata 2578
(licząc czas pobytu w Egipcie od momentu sprzedania Józefa)

Nie znam informacji o tym ile Jakub faktycznie miał lat gdy Józef był sprzedany. Założenie, że miał 40 lat wynika z konieczności nadania danym realności. Józef był najmłodszym synem Jakuba. Założenie można zawsze zmienić.
-------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejnym charakterystycznym punktem obliczeń jest data rozpoczecia budowy Świątyni przez Salomona:

"W roku czterysta osiemdziesiątym po wyjściu Izraelitów z ziemi egipskiej, w miesiącu Ziw, to jest drugim, czwartego roku panowania nad Izraelem Salomona rozpoczął on budowę domu dla Pana."
(1 Krl 6,1)

Początek budowy Świątyni byłby zatem w Roku Świata 3058
Czyli w 946 roku przed Chrystusem. (4004-3058) (przelicznik 4004 jest wg A. K. Emmerich)

Biblia Tysiąclecia podaje rok budowy świątyni na 967 przed Chrystusem.

Co daje tylko 21 lat nieścisłości.

Są i tacy historycy kórzy podają datę 960 rok p.n.e jako początek panowania Salomona (koncepcja Petera Connolly) co zmniejsza błąd.

Jestem zwolennikiem, że trzeba trzymać się Biblii, a nie historyków: Początek budowy Świątyni w Roku Świata 3058
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr-246
Gość






PostWysłany: Sob 6:05, 14 Wrz 2019    Temat postu:

-------------------------------------------------------------------------------
1601 ROK ŚWIATA - 1700 ROK ŚWIATA - "WIEK POTOPU"
-------------------------------------------------------------------------------

Potop był w 1657 Roku Świata.


Antyczny historyk Berossos opisał historię Noego, uzupełniając to, co wiemy z Biblii:

Gdy wody potopu zniknęły z powierzchni ziemi, pozostało tylko osiem osób. Kraina od której rozpoczęła się nowa historia świata to Armenia-Saga

Noe zapisał na monumentalnym kamieniu wydarzenie, jakim był potop i ocalenie jego rodziny. Okoliczni mieszkańcy tego miejsca wciąż je nazywają "miejscem wyjścia Noego".

Potomkowie Noego zaczęli się rozmnażać. Kobiety regularnie rodziły bliźnięta różnej płci. Potem, kiedy te bliźnięta dorastały do ​​lat dojrzewania i były w związku małżeńskim, miały też bliźnięta przy każdym porodzie.

Noe, będąc w bardzo zaawansowanym wieku nauczył potomków religii i obrządków religijnych. Nauczał także nauk humanistycznych i kalendarza. Opracował szereg tematów nauczania filozofii. Zamieścił je w książkach, które powierzył kapłanom.

Po krótkim czasie, gdy ludzkość rozmnożyła się z wielką szybkością i wypełniła Armenię, stało się konieczne, aby jej mieszkańcy wyjechali w pouszukiwaniu nowych osad.

Noe doradzał przywódcom rodzin poszukiwania nowych terenów. Nauczył ich, że świat jest podzielony na trzy części: Azję, Afrykę i Europę, tak, jak wiedział o tym jeszcze przed Potopem. Przydzielił każdej głowie rodziny kraj, do którego miała ta rodzina przybyć, i obiecał, że sam osobiście rozszerzy kolonie na cały świat.

Noe ustanowił Nimroda jako pierwszego władcę. Przyszedł zatem Nimrod, z całym swoim ludem, na równiny Sennaar; tam wytyczył miejsce dla miasta - Babilonu. Miał on ambicje zbudowania miasta, które będzie ponad wszystkimi innymi miastami i królestwami świata. Dlatego życzył sobie, aby zbudować wieżę, która nawet górom dorówna wysokością.

Babilon został założony w sto trzydziestym pierwszym roku po zniknięciu wód potopu.

W pierwszych latach panowania Nimroda, Noe kolonizował m.in. ziemie Afryki, Azji i Europy: Egipt (zajęły kolonie Chama), Libię, Cyrenę, Arabię, Italię.

Każdy z wodzów dał swoje imię krainie, w której się osiedlił, na pamiątkę wyprawy, którą Noe im powierzył, i jako pomnik, który przez wieki przypominałby każdemu narodowi jego pierwotnego założyciela.

Z polecenia Noego wszyscy ci wodzowie zbudowali wieżę lub fortecę, aby służyła jako stolica swojej kolonii.

Dzieje Noego tak opisała wizjonerka Anna Katarzyna Emmerich:


Widziałam Noego w postaci zdziecinniałego starca w białej, długiej sukmanie wchodzącego do ogrodu owocowego krzywym nożem obcinającego drzewa. Obłok stanął przed nim, a w tym obłoku była postać ludzka. Noe klęczał, i widziałam, że poznał, iż Pan Bóg wszystko chce zniszczyć i że ma zbudować korab. Widziałam, że Noe wskutek tego bardzo był zasmucony, widziałam też, że prosił Boga o przebaczenie. Nie rozpoczął roboty natychmiast, dwa razy jeszcze ukazał mu się Pan Bóg, rozkazując mu, by pracę około arki rozpoczął, gdyż inaczej wraz z nimi zginie. Widziałam, że potem z rodziną opuścił tę okolicę i udał się do ziemi, gdzie później przebywał Zoroaster, tj. gwiazda błyszcząca. Mieszkał Noe w okolicy wysoko położonej, obfitującej w lasy, odludnej, a mieszkał z ludźmi, którzy z nim razem wyszli, w namiotach. Posiadał też ołtarz, na którym Panu Bogu ofiary składał. Noe i jego rodzina nie budowali żadnych stałych domów, ponieważ wierzyli, że potop nastąpi; zaś bezbożni ludzie w okolicy wystawili już sobie murowane gospodarstwa i rozmaite budynki na przyszłość i przeciw nieprzyjaciołom.

Strasznie było wtenczas na świecie. Ludzie popełniali najrozmaitsze występki nawet przeciwko naturze. Każdy kradł co mu się podobało. Pustoszyli sobie wzajemnie i pola, zabierając ze sobą niewiasty i dziewice. Im bardziej rosło plemię Noego, tym bardziej ono się psuło, a nawet Noego okradali i mu się sprzeciwiali. Tych obyczajów najgorszych nie mieli ci ludzie dlatego, że byli nieokrzesani i dzicy, lecz dlatego, że byli zepsuci; żyli bowiem bardzo wygodnie i wszystko mieli uporządkowane. Oddawali się najstraszniejszemu bałwochwalstwu, każdy zrobił sobie bożka z tego, co mu się najbardziej podobało. Za pomocą sztuk szatańskich chcieli uwieść dzieci Noego. W ten sposób upadł Mosoch, syn Jafeta i wnuk Noego, kiedy pracując na polu, napił się soku rośliny odurzającej. Nie było to wino, lecz był to sok pewnej rośliny, której podczas pracy w małej ilości używali, żując także liście i owoce tej rośliny. Mosoch stał się ojcem syna, któremu dano imię Hom.

Gdy się dziecię urodziło, prosił Mosoch brata swego Tubala, by się zajął dzieckiem, by w ten sposób nie wydała się jego hańba; Tubal uczynił to z miłości dla brata. Matka położyła dziecię razem z łodygą i latoroślami korzenia Hom przed namiot Tubala, a uczyniła to, bo w ten sposób sądziła nabyć prawo do dziedzictwa jego; lecz potop już się zbliżał i pochłonął niewiastę. Tubal, wziąwszy dziecię do siebie, kazał je wychować, pochodzenia dziecka przed nikim nie zdradzając. W ten sposób dziecię dostało się do arki, Tubal nazwał je po owym korzeniu Hom, jedyną oznaką, która przy dziecku leżała. Nie żywili go mlekiem, lecz owym korzeniem. Ta roślina, gdy rośnie w górę, dosięga wysokości mężczyzny; gdzie Trudno wypowiedzieć, jak wiele cierpieć musiał Noe budując arkę, wskutek złośliwości i podstępu robotników, którym trzodą płacił. Śmiali się, szydzili z niego w najrozmaitszy sposób, nazywając go głupim. Pracowali za dobrą zapłatę, lecz pomimo to szydzili bez ustanku. Nikt nie wiedział, dla kogo Noe arkę budował i dlatego wiele znosił szyderstwa. Widziałam, jak ukończywszy dzieło, dziękował Panu Bogu, i jak mu się Pan Bóg ukazał, nakazując mu, by z wszystkich czterech stron świata zwołał zwierzęta piszczałką z trzciny. Im bardziej dzień sądu się zbliżał, tym bardziej zachmurzało się niebo. Wielka trwoga panowała na ziemi; słońce nie świeciło, a bez ustanku grzmiało. Widziałam, jak Noe, uszedłszy kawał drogi, obrócił się na cztery strony świata i gwizdnął, a zaraz potem widziałam, jak zwierzęta w porządku, parami, samce i samiczki, pomostem, który leżał przy drzwiach, a który potem wciągnięto do góry, do arki wchodziły, a na przedzie wielkie zwierzęta, białe słonie i wielbłądy.

Wszystkie zwierzęta drżały jak przed burzą; zgromadzały się przez kilka dni. Ptaki bez ustanku wlatywały do arki otwartym lukiem; ptaki wodne weszły w dolną część arki, zaś zwierzęta lądowe w część środkową. Ptaki siedziały pod dachem na drągach lub w klatkach. Z każdego gatunku bydła na rzeź, siedem par do arki weszło.

Patrząc na arkę z daleka, wyglądała niebieskawo lśniąca, jakoby z obłoku wychodząca. Widziałam zbliżający się dzień potopu. Noe oznajmił ten dzień swojej rodzinie. Zabrał ze sobą do arki Sema, Chama i Jafeta wraz z ich żonami i dziećmi. Były w arce wnuki, mające lat 50 — 80, a prócz tego małe i wielkie tychże dzieci. Wszyscy, którzy przy arce budowali, a byli dobrzy i nie oddawali się bałwochwalstwu, weszli do arki. Więc było w arce więcej aniżeli sto ludzi, a było tyle potrzeba już ze względu na liczne zwierzęta, które codziennie żywić i uprzątać trzeba było. Nie mogę inaczej powiedzieć, widzę zawsze, że także dzieci Sema, Chama i Jafeta w arce były; widzę w niej mnóstwo dziewcząt i chłopców, wszystkich potomków Noego, którzy byli dobrymi. Pismo święte nie wspomina żadnych dzieci Adama prócz Kaina, Abla i Seta, a jednak widzę wśród nich jeszcze wiele dzieci i to zawsze parami, chłopców i dziewczęta. Również św. Piotr w pierwszym liście pisze, że tylko osiem dusz było w arce, a mianowicie owe 4 pary, które po potopie zaludniły ziemię. Także Homa w arce widziałam. Leżał on w kopance z łyka, skórą do niej przywiązany. Widziałam wiele takich małych dzieci, leżących w kopankach z łyka, unoszących się na wodach potopu.

Gdy arka unosiła się na wodzie, gdy mnóstwo ludzi zewsząd na górach i wysokich drzewach od licznych ludzi się roiło, gdy trupy i drzewa woda przypędzała, Noe wraz z rodziną znajdował się już w arce. Nim Noe z żoną, trzema synami i ich żonami wszedł był do arki, prosił jeszcze raz Boga o miłosierdzie. Potem, wciągnąwszy pomost za sobą, drzwi zamknęli. Wszystko pozostawił, nawet bliskich krewnych i tychże małe dzieci, którzy, gdy arkę budował, byli go opuścili. Powstała okropna burza, spadały błyskawice jako słupy ogniste, a deszcz lał się strumieniami. Pagórek, na którym stała arka, wkrótce w wyspę się zamienił. Nieszczęście było tak straszne, iż mam nadzieję, że jeszcze wielu ludzi się nawróciło. Widziałam jak czarny szatan o strasznej postaci ze spiczastą paszczą unosił się w powietrzu, pędząc ludzi do rozpaczy. Ropuchy i żmije tu i ówdzie szukały swych dziur w arce. Much i robactwa nie widziałam; stały się wskutek tego później prawdziwą plagą ludzi.

Widziałam, że Noe Panu Bogu w arce składał ofiary; ołtarz był czerwono powleczony, a na powłoce czerwonej leżała biała. W sklepionym pudełku miał kilka kości Adamowych, które podczas ofiary postawił na ołtarzu. Widziałam też nad ołtarzem kielich wieczerzy Pańskiej przyniesiony Noemu podczas budowania arki przez trzy postacie w długich, białych sukniach, a wyglądały te postacie jak owi trzej mężowie, którzy przyszli do Abrahama, zwiastując mu narodzenie chłopca. Przybyli z miasta, które podczas potopu zginęło, mówiąc do Noego, że jest mężem tak chwalebnym, że w tym kielichu znajduje się coś tajemniczego, co ma zabrać ze sobą, by wśród potopu nie zginął. W kielichu leżało ziarno pszenicy, wielkości ziarna słonecznika, i winna gałązka. Noe tak owo ziarno jak i winną gałązkę wsadził w żółte jabłko, jabłko zaś włożył do kielicha, na którym nie było przykrycia. Musiała gałązka wyrosnąć. Po rozłączeniu się podczas budowania wieży widziałam ów kielich u jednego z potomków Sema w kraju Semiramidy, głowy rodu Samanów, których Melchizedek w Kanaan osadził, a którzy ów kielich ze sobą przynieśli.

Widziałam, że się arka unosiła, i że wiele trupów na wodzie pływało. Stanęła arka na wielkiej górze na wschód od Syrii, a ta góra leży osamotniona i posiada wiele skał. Długo tam arka stała. Widziałam, że już ląd się ukazał; leżał na nim muł, pokryty zielenią, jakby pleśnią.

Po potopie żywili się ludzie muszlami i rybami, zaś chlebem i ptactwem, gdy się już rozplenili. Urządzili sobie ogrody, a ziemia tak była urodzajna, iż zasiana pszenica wydawała kłosy tak wielkie jak owoc kukurydzy; także korzeń Hom uprawiali. Namiot Noego, podobnie jak później namiot Abrahama, stał w równinie, a naokoło synowie Noego mieli swe namioty. Widziałam, jak Noe przeklął Chama; Sem zaś i Jafet otrzymali od ojca, klęcząc, błogosławieństwo, w ten sam sposób, jak później Abraham udzielił błogosławieństwa Izaakowi. Wydawało mi się, że klątwa, którą rzucił Noe na Chama, jakby czarna chmura spadła na niego, zaciemniając go. Nie był już więcej tak białym, jak dotąd. Jego grzech był świętokradztwem, zgrzeszył on podobnie do owego człowieka, który się targnął na arkę przymierza. Widziałam, że z Chama bardzo zepsute wyszło pokolenie, upadające coraz niżej. Widzę, że owe czarne, pogańskie i głupie narody pochodzą od Chama i że barwa ich ciała nie jest skutkiem słońca, lecz skutkiem ciemnego zarodu zepsutego plemienia.

Nie podobno powiedzieć, jak szybko się ludzie rozmnażali, rozszerzali i na każdy sposób nisko upadali, jak jednakowoż niejedna nić jasna z nich wychodziła, szukając światła.

Kiedy Tubal, syn Jafeta, razem z dziećmi swoimi i dziećmi brata swego Mosocha prosił Noego, by im wskazał ziemię, do której się udać mieli, składali się z piętnastu rodzin.

Dzieci Noego rozszerzyły się już daleko na okolicę, także rodziny Tubala i Mosocha już Noego opuściły. Gdy jednakowoż wśród dzieci Noego powstała niezgoda, Tubal jeszcze chciał iść dalej, by żadnej nie mieć łączności z dziećmi Chama, które już o budowie wieży myślały. Tubal i jego rodzina nie poszli, gdy ich później do budowy wieży wołano, a także dzieci Sema się wzbraniały. Tubal z orszakiem swoim przybył przed namiot Noego, by mu tenże przeznaczył ziemię. Noe mieszkał pomiędzy górą Liban a Kaukazem; płakał, bo miłował ten ród, który był pobożniejszy i lepszy. Wskazawszy im okolicę na wielki wschód, kazał im przykazania Boskie zachowywać i ofiary składać, musieli mu też przyrzec, że zachowają czystość rodu i że się z dziećmi Chama nie połączą. Dał im opaski i okrycia na piersi, które miał w arce, a które głowy rodzin podczas nabożeństwa i ślubu nosić miały, by się zachować od przekleństwa i złego potomstwa. Obrządki, jakich używał Noe podczas ofiarowania, przypominały mi Mszę św. Składały się one z modlitw i odpowiedzi, Noe przechodził to na tę, to na ową stronę ołtarza, pokłon oddając. Dał im też Noe torbę skórzaną wraz z naczyniem z łyka, a w tym naczyniu była złota puszka w kształcie jaja, zaś w tej puszce jeszcze trzy mniejsze znajdowały się naczynia. Także cebul rośliny Hom dostali od niego i kilka rolek do pisania, z łyka lub skóry, na których pewne były znaki; wreszcie dał im Noe okrągłe laski z drzewa, na których znaki były wyrżnięte.

Ludzie byli bardzo piękni, koloru czerwonawo — żółtawego, lśniącego. Nosili skóry wełniste i paski; tylko ramiona były obnażone.

Widziałam, że w te skóry, skoro je tylko ze zwierząt zdarli, tak, że jeszcze krew z nich sączyła, się przyodziewali, a tak szczelnie przylegały one do ciała, iż z początku miałam ich za kosmatych. Lecz ich ciało wyglądało jak atłas. Wędrując w ową wysoko położoną okolicę na wielki wschód, prócz nasion nie mieli wiele paczek przy sobie. Nie widziałam też wielbłądów przy nich, ale za to konie, osły i zwierzęta z szerokimi rogami, jakby jelenie. Widziałam, że, zająwszy wysoką górę, zamieszkali w niskich, długich chatach, które jakby altany do owej góry były przybudowane, a widziałam też, że kopali ziemię, sadzili rośliny i drzewa w długich rzędach. Na drugiej stronie góry było zimno, a potem w całej okolicy zrobiło się o wiele zimniej, wskutek czego jeden z wnuków Tubala, patriarcha Dżemszyd, poprowadził ich dalej na południe — zachód. Tutaj z małymi wyjątkami, poumierali wszyscy, którzy się z Noem byli pożegnali. Ci, którzy z Dżemszydem wywędrowali, urodzili się wszyscy tutaj, a zabrawszy kilku starców ze sobą, którzy jeszcze byli znali Noego, dźwigali ich bardzo troskliwie w koszach.

Kiedy Tubal wraz z rodzicami opuszczał Noego, widziałam wśród nich także owo dziecię Mosocha, Homa, który również był w arce. Hom już był dorosły. Widziałam później, że zupełnie inaczej wyglądał aniżeli drudzy, że był wielki jak olbrzym, a bardzo poważny. Nosił długi płaszcz i wyglądał jak kapłan. Odłączywszy się od drugich, przepędzał wiele nocy w samotności na szczycie góry. Patrzał na gwiazdy i trudnił się czarodziejstwem, zaś za pomocą szatana miewając widzenia, mącił naukę Henocha. Zła skłonność, odziedziczona po matce, pomieszała się w nim z czystą nauką Henocha i Noego, której trzymały się dzieci Tubala. Wskutek swoich objawień i widzeń Hom starą prawdę przekręcił i fałszywie tłumaczył. Mędrkował i naukom się poświęcał, patrzał na gwiazdy i widywał w objawieniu zeszpecone przez szatana figury prawdy, które, ponieważ były do prawdy podobne, naukę i bałwochwalstwo jego uczyniły matką kacerstwa. Tubal był dobrym człowiekiem. Dlatego sprawy Homa i jego nauka nie podobały mu się, i bardzo go bolało, że jeden z jego synów, ojciec Dżemszyd, był zwolennikiem Homa. Słyszałam, jak się Tubal uskarżał, mówiąc: „moje dzieci nie żyją w zgodzie, szkoda, że nic pozostałem u Noego”.

Hom wodę dwóch źródeł wyprowadził z góry, która zamieszkiwali, na dół, gdzie się w rzekę połączyły, a dalej, po krótkim biegu, w szeroki strumień; widziałam, że przez ten strumień przechodził Hom i jego wielbiciele, opuszczając tę ziemię pod dowództwem Dżemszyda. Homowi wielbiciele jego prawie boską cześć oddawali. Uczył ich, że Bóg mieszka w ogniu. Także wodą zajmował się wiele, zaś przede wszystkim ową rośliną, od której miał imię. Uprawiał ją, a potem jako święte pożywienie i lekarstwo rozdzielał uroczyście, tak, że później z tego powstał obrzęd religijny. Sok czyli papkę z owej rośliny nosił przy sobie w brunatnym naczyniu, jakby w moździerzu. Z równego metalu były haki u namiotów. Sporządzili je ludzie innego plemienia, mieszkającego daleko od nich na górze i ognia do prac swoich używającego. Widziałam ich na górach, z których raz tu, raz tam wybuchał ogień i zdaje mi się, że owo naczynie składało się z wybuchającej razem z ogniem masy metalowej lub kamiennej. Hom nie był żonaty i nie doczekał się wieku podeszłego. Opowiadał wiele wizji, tyczących się jego śmierci, a tak on, jak później Derketo i zwolennicy jego wierzyli. Widziałam jednakże, że straszną zginął śmiercią, że nic z niego nie pozostało, gdyż szatan zabrał go ze sobą. Dlatego wierzyli jego zwolennicy, że, jak Henoch, na miejsce święte przeniesiony został. Ojciec Dżemszyda został przez niego pouczony, pozostawił mu też ducha swego, by jego zajął miejsce.

Dżemszyd dla mądrości swojej stał się wodzem swojego rodu, który tak szybko się powiększał, że wielkim był już ludem, gdy Dżemszyd pociągnął dalej na południe. Dżemszyd dostał bardzo staranne wychowanie, znał też naukę Homa. Był niewymownie żywy i prędki, daleko czynniejszy i lepszy od Homa, który był pochmurny i nieruchomy. Starał się bardzo o wykonywanie nauki i religii Homa, dodał do niej niejedno i patrzał często na gwiazdy. Lud jemu wierny, posiadał już święty ogień i znaczył się pewnym znakiem plemiennym. Ludzie trzymali się wówczas plemionami, a nie mieszali się tak jak dzisiaj. Mianowicie Dżemszyd dbał o zachowanie czystości i o uszlachetnienie plemion, a więc rozłączał i osiedlał je podług swojej myśli. Ludzie byli wprawdzie zupełnie wolnymi, a pomimo to bardzo ulegali. Owych dzikich plemion, które teraz jeszcze w dalekich krajach i na wyspach widzę, nie można wcale porównać z pięknością i szlachetnym, spokojnym, a jednak tak potężnym usposobieniem tego pierwszego rodu. Nie odznaczają się zgrabnością, siłą i obrotnością.

Dżemszyd wśród wędrówek swoich zakładał fundamenty do osad, naznaczał pola, budował szosy, a potem tu i tam tyle a tyle par ludzkich wraz z zwierzętami, drzewami i roślinami osadzał. Objeżdżając wielkie obszary ziemi, narzędziem, które nosił zawsze przy sobie, uderzał w ziemię, poczym natychmiast przychodzili jego ludzie, stawiali płoty i kopali rowy. Był bardzo surowy, ale sprawiedliwy. Widziałam go w postaci starego, wielkiego, bardzo chudego mężczyzny, o barwie żółto czerwonej, jeżdżącego na małym, żółto i czarnopręgowatym, bardzo szybkim zwierzęciu, podobnym do osła o bardzo cienkich nogach. Objeżdżał obszar ziemi, tak jak u nas ubodzy ludzie na wrzosie w nocy obchodzą pola, które celem uprawy sobie przywłaszczają. Przystanąwszy na niektórych miejscach, uderzał hakiem o ziemię lub też drąg w niej zatykał; potem na takim miejscu powstawała osada. Owo narzędzie, przezwane później złotym pługiem Dżemszyda, podobne było do łacińskiego, jak ramię długiego krzyża, miało też głownię, która, wyciągnięta, tworzyła z drzewcem kąt prosty. Tym narzędziem znaczył ziemię. Taki sam znak wymalowany był na jego surducie, na miejscu, gdzie zwykle znajdują się kieszenie. Znak ten miał podobieństwo do znaku, który Józef i Azenet w Egipcie zawsze nosili, a którym również pola mierzyli; lecz ten znak przypominał bardziej krzyż, a na czubku był pierścień, w który znak ten było można włożyć. Dżemszyd nosił płaszcz, opuszczający się z przodu ku tyłowi. Od pasa aż do kolan zwieszały się cztery łaty skórzane, dwie w tyle i dwie z przodu, po bokach paskami spojone, a pod kolanami zeszyte. Nogi były skórą i rzemieniami związane. Na piersi nosił złotą tarczę. Posiadał więcej takich tarczy, które zmieniał wśród różnych uroczystości. Korona jego składała się z okrągłej, złotej, zębatej obręczy z wystającym do przodku pałąkiem, na kształt rogu, a czubek tego pałąka jakby chorągiewka powiewał.

Mówił bardzo wiele o Henochu, wiedział też, że z ziemi został zabrany i że nie umarł. Uczył, że Henoch wszystko dobre i wszelką prawdę przekazał był Noemu, którego ojcem i stróżem wszystkiego dobrego nazywał. Z Noego zaś wszystko przeszło na niego. Dżemszyd nosił też złote, do jaja podobne naczynie, w którym, jak mówił, znajduje się owo dobro, którego Noe strzegł w arce, a które na niego przeszło. Gdziekolwiek wśród wędrówek rozbijał namioty, owo złote naczynie na kolumnie, stawiał zaś ponad kolumną, na drągach, ozdobionych rozmaitymi rzeźbionymi figurami, budował namiot, podobny do małej Świątyni. Przełamana korona zastępowała miejsce nakrywki u owego naczynia, a ilekroć Dżemszyd robił ogień, wyjmował coś z tego naczynia i do ognia wrzucał. Owo naczynie było w arce, a Noe ogień w nim przechowywał, teraz stało się świętością dla Dżemszyda i jego ludu. Ilekroć je wystawiano, palili ogień naokoło niego, cześć temu ogniowi oddając i zwierzęta w ofierze składając. Dżemszyd uczył, że Bóg mieszka w światłości i w ogniu i że posiada wiele niższych bogów i służących mu duchów.

Wszystek lud mu się poddawał; osadzał tu i ówdzie mężów i niewiasty wraz z trzodami, kazał sadzić i uprawiać. Nie mogli zawierać związków małżeńskich podług swej woli, obchodził się z nimi jak z trzodami, więc podług swej woli i intencji więcej kobiet jednemu mężowi przydzielał. On sam więcej posiadał żon, wśród nich jedną bardzo piękną i z lepszego rodu; ta wydała mu syna, który następcą jego został. Stawiał też wielkie, okrągłe wieże, na które wchodziło się po stopniach, aby na gwiazdy patrzeć. Niewiasty, które osobno i jako poddane żyły, krótkie nosiły suknie, około piersi górnej części ciała splot z rzemieni, w tyle zwieszało się nieco materii, a naokoło szyi, przez ramiona aż do kolan spadał szeroki, u spodu zaokrąglony pas, na ramionach i piersiach znakami lub głoskami przyozdobiony. Z wszystkich krajów, które założył, poprowadził proste tory ku Babel.

Tam, dokąd wędrował, nie było jeszcze nikogo; więc nie potrzebował żadnego wypędzać ludu, wszystko odbywało się spokojnie; tylko budowano i osadzano. Barwa ciała rodu, którego był przywódcą, była czerwonawo-żółtą, jak okier; byli to piękni ludzie. Wszystkie plemiona znaczono, by rozpoznać pochodzenie czyste od nieczystego. Przebył z ludźmi swoimi, nie wiem jakim sposobem, dosyć szczęśliwie wysoką górę lodowatą, wielu z nich jednakże w tej górze uwięzło i zginęło. Posługiwali się końmi i osłami, a Dżemszyd jechał na małym, pręgowatym zwierzęciu. Zmiana w przyrodzie wypędziła ich z kraju, było bowiem bardzo zimno, obecnie jest tam znowu cieplej. Raz po raz natrafiał wśród wędrówek na plemiona opuszczone, które częściowo pouciekały wskutek barbarzyństwa wodzów, częściowo w wielkiej nędzy na jakiego bądź wodza czekały. Chętnie mu się poddawały, albowiem był łagodny i przynosił zboże i błogosławieństwo. Byli to udręczeni wygnańcy, których na wzór Joba ograbiono i prześladowano. Widziałam takich, którzy ognia nie mieli, piekąc chleb na gorących kamieniach na słońcu. Gdy im Dżemszyd przyniósł ogień, czcili go jako Boga. Napotkał też plemię, które ofiarowywało dzieci nie dość urodne i nieco szpetnego kształtu. Zakopawszy je pod pas w ziemię, zapalali ogień wokoło. Zniósł ten zwyczaj, a uwolniwszy dzieci, oddał je niewiastom na wychowanie. Później te same dzieci tu i ówdzie jako sługi osadził. Uważał bardzo na czyste pochodzenie.

Dżemszyd na początku powędrował na zachód - południe, mając górę proroka po lewej stronie na południe; potem poszedł na południe, mając górę proroka po lewej stronie na wschód. Zdaje mi się, że przeszedł później góry Kaukaskie. Wtenczas, gdy tam wszystko od ludzi się roiło, w naszych krajach były same bagna, lasy i pustynie, na wschód tu i ówdzie mała, błądząca gromadka. Gwiazda lśniąca, Zoroaster, który daleko później powstał, potomek syna Dżemszydowego, odnowił jego naukę. Dżemszyd na tablicach z kamienia i łyka różne napisał prawa; jedna długa głoska nieraz całe zdanie oznaczała. Ta mowa pochodzi od mowy pierwotnej, a jest też nieco do naszej podobną. Dżemszyd doczekał się jeszcze czasów Derkety i jej córki, której matką była Semiramis. Aż do miasta Babel nie przyszedł, lecz swe kroki w tę stronę kierował. Widziałam historię Homa i Dżemszyda, gdy Pan Jezus wobec pogańskich filozofów nauczał w Lanifie na wyspie Cypryjskiej. Ci mędrcy, nim Jezus tam przyszedł, opowiadali o Dżemszydzie jako o najstarszym i najmędrszym królu, który, przyszedłszy z krajów, położonych za Indią, za pomocą, od Boga otrzymanego puginału, tak wiele krajów podzielał i zaludniał i wszędzie błogosławieństwo rozszerzał; pytali się Jezusa o niego i o rozmaite cuda, które o nim opowiadali. Jezus im powiedział, że mądrość Dżemszyda była przyrodzona, że był to człowiek uczony i przywódca ludów, że stał na czele plemienia, gdy narody po daremnym budowaniu wieży Babel się rozsypały, że kraje podług pewnego porządku tym plemieniem zaludniał, i że byli wodzowie, którzy gorzej od niego dokazywali, ponieważ jego ród nie był tak ciemnym. Wyjawił im także, jakie bajki pisują ludzie na rachunek Dżemszyda, i że jest fałszywym wzorem i obrazem kapłana i króla Melchizedeka. Powiedział im, że na tego i na ród Abrahama patrzeć mają. Gdy się bowiem narody poruszyły, Pan Bóg rodzinom lepszym zesłał Melchizedeka, by je prowadził i łączył, by im przeznaczył kraje i zgotował siedziby, by w ten sposób pozostały czystymi i podług swej wartości mniej lub więcej do zbliżenia się do łaski obietnicy zdolnymi się stały. Kim był Melchizedek, niechaj sami nad tym myślą; to jednakowoż zgadza się z prawdą, że był rychłym wzorem przyszłej, a teraz bliskiej łaski obietnicy, i że ofiara jego z chleba i wina dokona się, będzie się spełniać i istnieć aż do skończenia świata.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

W "Wieku Potopu" urodzili się kolejni potomkowie Sema, a przodkowie Sarmaty:

1658 Rok Świata - narodziny Arpachszada
1693 Rok Świata - narodziny Szelacha

W wieku tym urodzili się także kolejni potomkowie Jafeta, a przodkowie Lecha:

Gomer i jego syn Torgama. Syn Tormamy Hajk, być może urodził się w tym samym wieku, daty na razie nie znamy.

Hajk był ojcem Armenii.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr-246
Gość






PostWysłany: Sob 6:09, 14 Wrz 2019    Temat postu:

----------------------------------------------------------------------------------------
1701 ROK ŚWIATA -1800 ROK ŚWIATA - "WIEK WIEŻY BABEL"
----------------------------------------------------------------------------------------


W "Wieku Wieży Babel" urodzili się kolejny potomkowie Sema, a przodkowie Sarmaty:

1723 Rok Świata - narodziny Ebera, przodka Abrahama
1757 Rok Świata - narodziny Pelega, przodka Abrahama

"Eberowi urodzili się dwaj synowie; imię jednego Peleg, gdyż za jego czasów ludzkość się podzieliła, imię zaś jego brata - Joktan."
(Rdz 10,25)

Drugi syn Ebera Joktan był ojcem Samaty. O Sarmacie Pan Jezus powiedział, że był to przodek Polaków i Słowian. Słowa te znajdziemy Orędziu przekazanym przez proroka Cypriana Polaka dnia 15 lipca 2018 roku.

-----------------------------------------------------------------------------------

Czas Wieży Babel

-----------------------------------------------------------------------------------

Polski historyk Stanisław Sarnicki tak podał datę Podziału Narodów:

Rok Świata 1790

-----------------------------------------------------------------------------------

Kronika Jerehmaela mówi o podziale potomków Noego na 72 rodzin i 72 języki (po wieży Babel)

Jafet - 15 rodzin, 23 języki, 300 osób.
Ham - 30 rodzin, 22 jezyki, 394 osoby.
Sem - 27 rodzin, 27 jezyków, 406 osób.

1100 osób i 72 języki - czyli około 15 osób mówiło tym samym językiem.

-----------------------------------------------------------------------------------

Tak o Wieży Babel napisała wizjonerka Anna Katarzyna Emmerich:

"Wieża Babel była dziełem pychy. Budujący chcieli zrobić dzieło wedle rozumu swego, by się rządom Bożym sprzeciwić. Gdy się dzieci Noego bardzo rozmnożyły, połączyły się najzdolniejsze i najdumniejsze z nich celem utworzenia dzieła tak wielkiego i trwałego, iżby każdy je na wieczne czasy podziwiać, a tych, którzy je wystawili, jako najzdolniejszych i najpotężniejszych wychwalać musiał. O Bogu przy tym wcale nie myśleli, tylko o własnej sławie, inaczej bowiem, jak mi na pewno oświadczono, Pan Bóg byłby na ukończenie tego dzieła zezwolił. Semitów nie było przy tej budowie. Mieszkali w równinie, gdzie palmy i inne szlachetne owoce rosły, lecz ponieważ nie mieszkali zbyt daleko, musieli mimo to niektórych rzeczy do budowy dostarczać. Tylko potomkowie Chama i Jafeta byli przy budowaniu zatrudnieni, zaś opierających się Semitów głupcami nazywali. Semici w ogóle nie byli tak liczni jak Chamici i Jafetyci, a wśród nich znowu ród Hebera i Abrahama osobno był wyłączony. Na Hebera, nie pracującego nad wieżą, wejrzał Pan Bóg okiem łaskawym, by go wraz z potomstwem z ogólnego zamieszania i zepsucia wydobyć i z niego naród święty uczynić. Dlatego obdarzył go Pan Bóg mową, żadnemu innemu ludowi nie znaną, mową świętą, by ród jego odrębnie się trzymał. Jest to czysty język hebrajski czyli chaldejski. Pierwsza mowa ojczysta Adama, Sema i Noego jest inna i tylko w poszczególnych jeszcze narzeczach istnieje. Pierwszymi czystymi córkami tej mowy jest mowa Baktrów, Zendów i święta mowa Indów. W tym języku napisana też jest książka, którą w dzisiejszym Ktezyfonie, nad rzeką Tygrys leżącym, widzę. Heber żył jeszcze za czasów Semiramidy. Dziad jego Arfaksad był wybranym synem Sema, pełnym głębokiego rozsądku i mądrości; lecz rozmaite obrzędy bałwochwalcze i czarodziejstwa od niego wywodzono. Magowie swój początek również do niego odnosili.

Wieżę budowano na pagórku, wynoszącym mniej więcej dwie mile w obwodzie i wznoszącym się na ogromnej, polami i ogrodami pokrytej płaszczyźnie. Do murów fundamentowych wieży, to znaczy, aż do wysokości pierwszej części wieży, prowadziło naokoło ze wszech stron z płaszczyzny 25 bardzo szerokich, wymurowanych ulic. Dwadzieścia pięć plemion budowało, a każde plemię własną miało mieć ulicę do wieży, zaś w kierunku ulicy, nieco dalej, własne miasto, by w razie niebezpieczeństwa do wieży się schronić. Owa wieża stać się miała także świątynią bałwochwalczej ich służby. Ulice murowane, tam gdzie się zaczynały, były od siebie dość oddalone, zaś, gdzie się schodziły, naokoło wieży, tak się zbliżały do siebie, że przestrzeń pomiędzy pojedynczymi nie była większa od szerokości wielkiej ulicy. Nim końcami swymi wchodziły w mur wieży, owe ulice połączone były pomiędzy sobą łukami poprzecznymi, i na tym miejscu pomiędzy dwoma a dwoma ulicami mniej więcej 10 stóp szeroka brama do podstawy wieży prowadziła. Skoro owe lekko występujące w górę ulice dochodziły do pewnej wysokości, stawiano pod nie z początku zwyczajne, dalej zaś, im bliżej dochodziły wieży, wielkie, dubeltowe, po nad sobą stojące łuki, tak, że przy obwodzie wieży tymi łukami pod wszystkimi ulicami pierwszą podstawę wieży dokoła obejść było można. Tam, gdzie owe łuki pod ulicami przerzynały każdą ulicę w poprzek, były ulice poziomo zbudowane.

Owe z wolna wznoszące się ulice, były częściowo, jak korzenie drzewa, podporami fundamentów owej ogromnej wieży, częściowo służyły za drogi, by po nich wielkie ciężary i budulec zewsząd na pierwsze piętro wieży dostać.

Między tymi ulicami były namioty o murowanych podwalinach. Przecinały je ulice, zaś na niektórych miejscach szczyty namiotów ponad ulicę sterczały. Z każdego namiotu prowadziły schody do góry, na powierzchnię ulic, zaś naokoło wieży można było pod łukami przez wszystkie namioty pod brukowanymi drogami przechodzić.

Prócz ludzi mieszkających w tych namiotach, jeszcze inni w licznych sklepieniach i miejscach, znajdujących się po obu stronach tych dróg kamiennych, mieszkali. Roiło się od ludzi zewsząd, jakby w mrowisku. Wielbłądy, słonie i niezliczone osły wstępowały i zstępowały naokoło, dźwigając szerokie i ciężkie ciężary, a mogły kilka razem koło siebie przechodzić. Były też żerowiska i miejsca do składania ładunku w drodze, także namioty na różnych miejscach dróg, nawet całe warsztaty. Widziałam naładowane zwierzęta, bez dozoru ludzkiego tę drogę do góry i na dół odbywające.

Bramy, zupełnie u dołu wieży, prowadziły do niezliczonych przysionków, do ganków, w których zabłądzić było można i do alkierzy. Z dołu wieży Można było wchodzić po schodach do góry. Począwszy od pierwszego piętra, prowadziła droga na zewnątrz ślimakowato naokoło owego wielobocznego budynku. I tutaj wnętrze składało się z niezmiernie trwałych sklepów, porozrzucanych komórek i ganków.

Rozpoczęto budowę ze wszystkich stron od razu, w kierunku do środka, tam, gdzie z początku jeszcze wielki stał namiot. Do budowli używano cegieł, ale też wielkie ociosane kamienie przywleczono. Powierzchnia ulic była zupełnie biała i świeciła się w słońcu, był to cudowny widok z daleka. Założono wieżę bardzo sztucznie, powiadano mi też, że byłaby przyszła do skutku, że istniałaby jeszcze, będąc piękną pamiątką umiejętności ludzkiej, gdyby ją na chwalę Bożą byli budowali. Nie myśleli jednakowoż przy tym o Bogu; było to dzieło własnej zarozumiałości. Wewnątrz w sklepieniach wmurowywali w filary różnobarwne kamienie, na których wielkimi głoskami wyryte imiona i chwała tych, którzy przy tej budowie się odznaczali. Nie mieli królów, tylko patriarchów, a ci znowu wszystkim według wspólnej rady rządzili. Kamienie były sztucznie zrobione, a wszystko się stosowało. Wszyscy rąk dokładali. Były kanały i cysterny wykopane, by zawsze wody mieć pod dostatkiem. Niewiasty deptały glinę nogami, mężczyźni mieli ramiona i piersi przy robocie obnażone. Przedniejsi nosili czapeczki z guzikiem, niewiasty już bardzo rychło miały twarz zasłoniętą.

Budowa stała się tak wysoką i wielką, że z jednej strony wskutek cienia zupełnie było zimno, zaś z drugiej strony znowu, wskutek odblasku, bardzo gorąco. Budowali 30 lat i byli przy drugim piętrze, już je rozpoczęli i stawiali kolumny, podobne do wież, a w nie za pomocą pstrych kamieni swe imiona i rody wmurowywali, wtem wybuchło zamieszanie. Nie było żadnej wzniosłej roboty rzeźbiarskiej przy budowie, lecz wiele wysadzano pstrymi kamieniami, a tu i ówdzie także figury we framugach wykuwano. Widziałam pomiędzy kierownikami budowy występującego posłańca Boga, Melchizedeka, który się z nimi względem tej budowy rozprawiał, upominał i karę Bożą przepowiedział. Teraz rozpoczęło się zamieszanie. Liczni, którzy z początku spokojnie dalej pracowali, przechwalali się teraz ze swej zgrabności i swych zasług, około budowy położonych, a podzieliwszy się na partie, tych lub owych przywilejów wymagali. Sprzeciwiano się temu, powstała niezgoda i bunt. Tylko dwa plemiona uważano za niezadowolone, chciano je powstrzymać, lecz teraz przekonano się, że wszyscy niezgodni byli. Wszczęli walkę pomiędzy sobą i pozabijali się. Nie rozumieli się wzajemnie, więc rozłączywszy się, rozproszyli się po całym świecie. Widziałam ród Sema, idący więcej na południe, tam, gdzie była ojczyzna Abrahama, widziałam też jednego męża owego rodu, dobrego, nie wychodzącego, lecz ze względu na żonę pomiędzy złymi w Babel pozostającego. Ten mąż jest patriarchą Samanów, którzy zawsze osobno się trzymali, a później, za panowania okrutnej Semiramidy, Melchizedek pojedynczo ich w Ziemi obiecanej osadził.

Mając jako dziecię widzenie o wieży Babel, nie mogłam, tego pojąć i zawsze je odpychałam. Przecież nic nie widziałam prócz naszej chaty, gdzie krowy kominem wychodziły, (tj. gdzie brama służyła zarazem za dymnik), i miasto Koesfeld; nieraz sądziłam nawet, że to musi być niebo. Miałam jednakowoż zawsze to widzenie, później i dzisiaj jeszcze, widziałam też, jak wieża za czasów Joba wyglądała.

Jednym z najgłówniejszych kierowników był Nemrod, którego później pod nazwą Belus jako bożka czczono. On też jest patriarchą niewiast Derketo i Semiramis, którym również cześć boską oddawano. Nemrod budował z kamieni owej wieży miasto Babilon, zaś Semiramis tej budowy dokończyła. Nałożył też fundamenty Niniwy, murowane podwaliny do namiotów. Był wielkim myśliwym i tyranem. Było wówczas mnóstwo dzikich i okrutnych zwierząt, robiących wielkie spustoszenia. Łowy na nie były tak wspaniałe, jak wyprawy wojenne. Tego, który najdziksze ubijał zwierzęta, czczono jak Boga. Nemrod także ludzi, których podbił, w jedną spędził gromadę. Oddawał się bałwochwalstwu, i czarodziejstwu, był pełen okrucieństwa i miał licznych potomków. Doczekał się mniej więcej 270 lat życia. Był koloru żółtawego, a od pierwszej młodości prowadził życie bardzo dzikie, był narzędziem złego ducha, gwiazdziarstwu bardzo oddany.

Podług figur i rozmaitych obrazów, jakie widywał w planetach i gwiazdach i z których przyszłe losy tego i owego kraju i ludu przepowiadał, starał się sporządzić podobizny, czyniąc je potem bożkami. Tak np. otrzymali Egipcjanie od niego postać Sfinksa, jako też owe wieloramienne i wielogłowne bożyszcza.

Siedemdziesiąt lat zajmował się Nemrod tymi bożyszczami, zaprowadzaniem służby bałwochwalczej i ofiar bałwochwalczych i ustanowieniem kapłanów bałwochwalczych. Za pomocą tej szatańskiej mądrości i siły podbił owe plemiona, które później do budowy wieży zaprowadził. Gdy powstało pomieszanie języków, liczne plemiona się oderwały od niego, a najdziksze pod dowództwem Mesraima poszły do Egiptu, zaś Nemrod, zbudowawszy Babilon, ujarzmił wszystko naokoło i założył państwo Babilońskie. Pomiędzy licznymi jego dziećmi były też Ninus i jako bogini czczona Derketo."

----------------------------------------------------------------------------------

Imię Joktan, Jektan zapisywano także Ictan, co mogło dać początek nazwie Istanbul. Jest to zatem ślad wędrówki Joktana, który własnie tu nad cieśniną Bosfor mógł założyć swoją osadę przeprawną. Imię Ictan zapisywano także jako Ister i od tego brzmiemia pochodzą liczne nazwy geograficzne: Ister (Dunaj), Istropolis (miasto Istera)

Czas przekroczenia cieśniny to około 1800 Rok Świata. Joktan miał już wtedy synów, w tym Sarmatę.

Na podstawie Septuaginty czyli Pisma Świętego napisanego w języku greckim tak odczytamy imiona kolejnych synów Joktana:

And Jektan begot Elmodad, and Saleth, and Sarmoth, and Jarach, and Odorrha, and Aibel, and Decla, Eval, and Abimael, and Saba, and Uphir, and Evila, and Jobab, all these were the sons of Jektan.
(Rdz 10, 26-28 )

Imię Sarmaty występuje tu jako Sarmoth. W rękopisach historyków występuje jako Sarmat lub Sarmath. Imię to w późniejszych wiekach zapisywano także jako Assarmot. Doprowadziło to do niemałych sporóch pomiędzy historykami.

-----------------------------------------------------------------------------------

Wiek Wieży Babel to także czas narodzin kolejnych potomków Jafeta, którzy byli przodkami Lecha:


Syn wspomnianego w poprzednim wieku Hajka - Armenak, który także był ojcem Armenii.

Syn Armenaka Cadmus. Cadmus przybył na kontynent Europejski i ułożył alfabet grecki.

Syn Cadmusa Illyrius, ojciec Illyrii, (na początku były to okolice dzisiejszej Czarnogóry)


Dat ich narodzin na razie nie znamy, ale to mógł być ten wiek.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr-246
Gość






PostWysłany: Sob 6:11, 14 Wrz 2019    Temat postu:

----------------------------------------------------------------------------------
1801 ROK ŚWIATA - 1900 ROK ŚWIATA - "WIEK JOKTANA"
----------------------------------------------------------------------------------


Jak zapisał Filon z Aleksandrii, Joktan został księciem Semitów.

Joktan około 1800 Roku Świata roku dotarł do Europy.

Jego syn Sarmata założył pierwszą osadę w 1813 Roku Świata. Datę tę możemy obliczyć na podstawie pism historyka Berossosa. Pisał on o pierwszych osadach Sarmacji założonych w dwudziestym piątym roku panowania Nimroda (Nymbrotusa)

Sarmata był wtedy młody i po prostu założył rodzinę. Sarmata jako władca da się poznać dopiero w przyszłym wieku. Ludzie, w pierwszych wiekach po potopie ożyli około 200 lat.

Jak napisał Berossos, krótko przed 1844 Rokiem Świata, przed początkiem panowania Jupitera Belusa w Babilonii, Araxa, córka Noego i jej syn Scytha zajął cały obszar, który leży na zachód od Armenii i rozszerzyli Sarmację w Europie. Informacja ta jest kluczowa dla rozważań o pokrewieństwie Scytów i Sarmatów.

----------------------------------------------

W wieku tym urodzili się kolejni potomkowie Jafeta, a przodkowie Lecha:

Autarius - syn wspomianego w poprzednim wieku Illyriusa, ojciec Autariatów
Jego syn Pannon (Annon) - ojciec Węgrów (co wiemy z Kroniki Pannońskiej)

Oraz

Lech i Czech - synowie Annona, jak napisał komentator kroniki Kadłubka

Dat narodzin nie znamy, ale czas ich narodzin przypadający na ten wiek jest najbardziej prawdopodobny.

O miejscu narodzin Lecha pisze kronika "Kronika Sarmacyi Europejskiej":

"Gdzie teraz Sarmacya, tam pustynie były,
Po onych srogich wodach co świat zatopiły.
Naprzod tu Lech, lud gruby, wprowadził z przygody,
Gdy był wyssedł z oyczyzny dla wnetzney niezgody.
W Dalmacyey w Psariyskich polach urodzony,
Które brzeg rzeki Krupy stocze zakrzywiony.
Ten wnet mury Gnieznieńskie nad górą założył,
Y od gniazda na Miasto, to nazwisko włożył.
Wiezdbą tą pobudzony: iz tam widział wiele
Orłów w gaiu przyległym, czyniąc sobie śmiele
Gniazda: wssyscy z rodzica wygnanca idziemy:
Lecz początki panstwa idą z wygnaców, to wiemy."


Krupa to rzeka przepływająca przez miejscowość Dračevo (w jednej z sąsiednich gmin względem Medziugorie)

Faktycznie, przy ujściu Krupy do Neretwy znajdują się ruiny zamku. Neretwa mogła być tą rzeką, która dzieliła Kreację od Slawonii, o czym pisał Długosz.

Matką Lecha mogła być Helissa II córka Sarmaty, według kroniki abp Prokosza. Była siostrą Kodana, od którego imienia pochodzą nazwy Gdańsk, Kodań (Kopenhaga) i Skandynawia (Codanovia)

Nie jest to jeszcze czas wyjścia Lecha i Czecha z ziemi Dalmacji. Wiemy z pism Długosza, że tu w Dalmacji dojdą do władzy książęcej.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr-246
Gość






PostWysłany: Sob 8:19, 14 Wrz 2019    Temat postu:

----------------------------------------------------------------------------
1901 ROK ŚWIATA -2000 ROK ŚWIATA - "WIEK SARMATY"
----------------------------------------------------------------------------

Według notatek historyków, Sarmata panował od 1922 Roku Świata do 1975 roku Świata

Według Berossosa, w 1946 roku świata - Sarmaci mieszkali także nad Renem, ale praojciec Germanów Tuiscon nałożył na nich swoje prawa.

Po śmierci Sarmaty władzę nad Sarmacją objęli matka Lecha, Helissa II (do 2036 roku świata) oraz jej brat Kodan.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr-246
Gość






PostWysłany: Sob 8:22, 14 Wrz 2019    Temat postu:

----------------------------------------------------------------------------------
2001 ROK ŚWIATA -2100 ROK ŚWIATA - "Wiek Lecha i Czecha"
----------------------------------------------------------------------------------


W 2007 roku świata zmarł Noe. Urodzony był w 1057 Roku Świata.

"I umarł Noe w wieku lat dziewięciuset pięćdziesięciu."
(Rdz 9,29)

Według Filona z Aleksandrii, przed śmiercią Noego policzono ludzkość całego świata:

Według Jerahmeela liczba mężczyzn wszystkich rodów Seta, Chama i Jafeta to: 714 100

----------------------------------------------

Podróż Lecha i Czecha

Godzisław Baszko pisał, że książe Pannonów miał trzech synów, Lecha pierworodnego, Rusa drugiego i Czecha. Jan Długosz twierdził, że Rus był wnukiem, a nie bratem Lecha, jak się powszechnie sądzi.

Kronika czeska nazywa Lecha, Czecha i Rusa książętami.

Miejsce z którego wyszli Lech, Czech i Rus to zamek Psary położony na wysokiej skale. Tak napisał Jan Długosz.

Długosz pisał, o miejscowości Psary, że obydwaj wodzowie Lech i Czech przesiadywali w niej i poddanym swoim wymierzali sprawiedliwość. Pisał też, że zostawili w resztę braci, i wyszli z całą drużyną osadników, rodzeństwem i dobytkiem jaki już posiadali. Wyszli z powodu przeludnienia i sporów z tym związanych.

„Kronika czeska” podaje: Ruszywszy więc Morawcy, Bohemowie, Polacy i Ruteni, zatrzymali się w ziemi Morawskiej, gdzie zbudowali pierwsze miasto, zwane w Morawie Przerowa, a po łacinie Priora. Leży dwie mile od Ołomuńca.

Osadzili tam lud, Morawcami zwany, pochodzący od rzeki Murawy. Zajętą ziemię i rzekę nazwali Murawą, teraz przez skażenie słowa nazywają ich Morawianami.

Jan Długosz pisał, że w pochodzie przez okolice, w dorzeczach Murawy, Ohry, Łaby i Wełtawy, młodszy z braci, Czech, wyprosił sobie tę ziemie od starszego Lecha. Chciał ją posiąść z powodu żyzności gruntów. Wszystkich innych ziem się wyrzekł.

Czech założył dwie stolice, jedną nad brzegiem Wełtawy – Pragę, drugą nad potokiem Morawy, i tę kazał nazwać Wielegradem.

„Kronika czeska” podaje, że Czech wszedł do ziemi czeskiej z braćmi Lechem i Rusem, zostawiwszy Murawców w nowo odkrytej ziemi Morawskiej. Potem, pod górą zwaną pospolicie Grzyb (po łacinie fungus), między rzekami Odrą i Maltabą (Moldawą) pierwszą założyli osadę, i pierwsze postawili chaty.

Na ziemi czeskiej znajduje się do dziś Kamień Lecha, czyli trzymetrowej wysokości skała na wzgórzu Stará Kouřim, około 700 m na wschód od centrum miasta Kouřim w Czechach. Kouřim leży na wschód od Pragi. Nazwa kamienia pochodzi z XIX wieku i odnosi się do księcia Lecha, ojca państwa polskiego, który miał jakoby w tym miejscu obozować z drużyną. Opisał to kronikarz Václav Hájek.

Aby jego brat, Czech, wiedział, gdzie Lech obozuje, umówili się, że rozpalony zostanie tu wielki ogień, który będzie widoczny z miejsca, gdzie na górze Říp obozował Czech. Od dymu, jaki się unosił, powstała nazwa miasta Kouřim (kurzyć się).

Góra Říp leży na północ od Pragi. Legenda, którą zapisał na początku XII wieku kronikarz Kosmas, uznaje właśnie górę Říp i jej okolice za miejsce, gdzie po raz pierwszy mieli się osiedlić pierwsi Słowianie z praojcem Czechem, na którego cześć nazwano całą ziemię.

Potem „Kronika czeska” podaje, że Bohemia (tak na początku nazwano krainę czeską) była zbyt małym krajem była, żeby pomieścić cały lud, dlatego Polacy i Ruteni (tak kronika nazywa ród Rusa) odłączyli się od Bohemów (czyli Czechów) przy górze Osseta.

Lech i Rus pożegnali Czecha i opuścili ziemię czeską. Jan Długosz pisał, że Lech ruszył z drużyną i całym dobytkiem. Znalazł kraj obszerny. Wiele puszcz, gajów i borów. Liczne jeziora i strumienie. Ziemia żyzna. Kraj zimny i mroźny, "osadzony między pasem nieba siódmym i ostatnim". Tutaj osiadł i za wieczyste sobie i potomkom swoim dziedzictwo go przeznaczył.

Według kroniki abp Pokosza było to w 2032 roku świata.

Jan Długosz opisuje kraj, rzeki góry i jeziora. Natępnie opis wyboru miejsca na stolice.

Lech - człowiek prawy, ojciec Lechitów, często naradzał się z towarzyszami co do wyboru miejsca na stolicę.

Co było przedtem na miejscu teraźniejszej Polski? Były pustynie lasami narosłe, na jakie trafił Lech pierwszy monarcha narodu Polskiego, gdy przyszedł na miejsce dzisiejsze Gniezna, miasta tak nazwanego od orlich gniazd, które tam był znalazł na skałach i drzewach, jako o tym zgodnie świadczą historycy kroniki polskiej.

Wybrał równinę pełną jezior. Miejscu nadano nazwę Gniezno, czyli w narodowym języku gniazdo. Tutaj zaprzestał koczującej włóczęgi. Znalazł tu także na wyniosłych i olbrzymiego rozrostu drzewach gniazdo orle.
Założył miasto, osiedlił w nim najznakomitsze rodziny. Cały lud rozłożył w różnych osadach w różnych miejscach.

Prokosz tak pisał o śmierci Lecha w Gnieźnie: Latami zwątlony Lech umarł w Gnieźnie w Roku Świata 2082 przeżywszy na państwie lat pięćdziesiąt. Zostawił po sobie syna Filara albo Filana. Od Filana pochodziła Filania, obecnie Finlandia.

Imię Filan kojarzy ię z nazwą Wilno, (także z nazwą Wilanów). Wilno to po łacinie Vilna, w innym języku Filnius
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Życie Wieczne Strona Główna -> Offtopic Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin